Nastąpił dwa lata temu. Postanowiłam zmienić siebie, swoje życie i… mieszkanie.
Pomysł dobry; do realizacji potrzebowałam gotówki oraz kredytu. Zważywszy na moją historię nie było to trudne. Zamykając jeden etap mojego życia miałam na start kilka złotych.
Co, jak później się okazało było kluczowym przy wyborze nowego lokum.
Mieszkanie w kamienicy z lat 60-tych. Wysokie pokoje, parkiety na podłodze; czyli standard epoki. Podczas oglądania zaglądam do wszystkich pomieszczeń. Duży pokój robi miłe wrażenie. Brak balkonu rekompensuje duże wykuszowe okno. A widok za nim? Ulica jedna z tych głównych w mieście a na niej jest dość duży ruch. Ale o dziwo w mieszkaniu jest nawet cicho. To zasługa nowoczesnych okien i systemowi wielu tafli szkła. Fajnie jest w mieszkaniu. Ale problemem będzie jego umeblowanie. W kuchni powinny sie znaleźć meble kuchenne klasyczne. Przy tej wysokości pomieszczeń nowoczesne będą wyglądały jak doczepione a nie stanowiące jakąś zwartą całość.
Byłam rozczarowana z takiego obrotu sprawy. Mieszkanie miało masę plusów- lokalizacja, piętro, sąsiedzi. No ale te meble? Nie w moim stylu, zupełnie. Poza tym nie miałam w planie być tu tylko na chwilę. Mieszkanie mi się podobało. Ale wyposażenie będzie się gryźć.